Złota myśl

Zrób coś szalonego! Rób ile wlezie! Co z tego, że ludzie wytykają twoje początki palcem. Kiedy dojdziesz do perfekcji, będą o tobie mówić, że jesteś wygranym życia, ponieważ zrobiłeś coś, czego nikt nigdy nie miał odwagi zrobić! Baw się, bo życie jest za krótkie, żeby siedzieć w domu z tabletem, czy telefonem! Baw się życiem, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy!

czwartek, 11 czerwca 2015

,,Es mi pasión" - Rozdział piaty

Es mi pasión: ,,Masz talent"
~ Nie jestem idealna, a ty święty. Wbij to sobie do głowy, dobrze?
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○
Do czytania tego posta polecam:
Real Friends: Late Nights In My Car
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○
4 WRZEŚNIA, CZWARTEK
*BIANCA*
Specjalnie obudziłam się pół godziny wcześniej by przygotować ubranie dla tej niezdary. Pewnie znowu ubierze się jakoś dziwacznie. Jeszcze ludzie pomyślą, że należy do mojej paczki... Niedoczekanie. Schodzę na dół i widzę tatę. Nie będę się do niego odzywać, niech nawet nie myśli. Jego ukochana córeczka wszczyna bunt i tak łatwo się nie podda!
- Hej. - mówi mieszając melancholijnie łyżeczką w kawie.
Nie odpowiadam tylko pakuję do swojej torby pomarańczę. - Zamierzasz się do mnie nie odzywać?-  pyta podnosząc wzrok.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, że milczenie jest złotem.
Wykorzystuję jego własne słowa przeciwko niemu. 1:0 Tatulku, przegrywasz. Ludzie nienawidzą kiedy używa się ich własnych słów, by ich pokonać. Wychodzą z domu z dużym uśmiechem na twarzy i kieruję się do Studia. Już z daleka widzę tą łachudrę. Jak ona się ubrała?! Fioletowe getry i za duży, wyciągnięty sweter. Obrzydlistwo! Do tego te zielone trampki. Bezguście totalne.
- Tini!- drę się na cały głos.
Dziewczyna odwraca się i z lekkim zdziwieniem na twarzy i  czeka aż dojdę.
- Jak ty się ubrałaś?!- krytykuje ją. - Przypominam ci, że chodzisz z chłopakiem z elity i nie możesz tak bez gustownie się ubierać.
- Ale... starałam się. - odpowiada cicho.
- Jakoś nie widzę. - mówię z grymasem na twarzy. - Masz!- wciskam jej do rąk torbę z ubraniami.- Choć ze mną. - karzę jej i idziemy w kierunku mojego domu.
- Dzień dobry. - mówi Tini, a ja już żałuję, że wypowiedziała te słowa pewnie zaraz zacznie się awantura.
- Witam, witam. - mówi ojciec odrywając oczy od blatu. - Widzę, że przyprowadziłaś koleżankę. - wypowiada te słowa z lekką ironią.
- Tak jakby. - uśmiecham się kwaśno i już mam wchodzić na schody gdy tato mówi:
- O raczyłaś się odezwać. - mówi to z takim poniżeniem nie, że nie wytrzymuje i wybucham.
- Możesz się zamknąć?! Mam już tego dość! Robisz z siebie ofiarę, choć to ty wszystkiemu zawiniłeś! Masz w dupie mnie i mamę, a na dodatek zdradzasz ją z pierwszą lepszą! Wiesz co ci powiem. Gówno mnie obchodzi, że byłeś pijany, że masz dużo pracy, że musisz się odstresować. Słyszałeś o czymś takim jak jogging? Chyba nie, prawda?! Przestań udawać bóstwo, którym nie jesteś, robisz z siebie pępek świata, a nie dorastasz nikomu do pięt! Przestań pouczać, jeśli popełniasz podstawowe błędy. Przestań być zakłamanym hipokrytą! - mówię te słowa i zanim tata zdążył cokolwiek powiedzieć wchodzę do swojego pokoju.
Kurwa popsułam plan...
*MARTINA*
Trochę mnie zaskoczyła reakcja Bianci.  Ja bym tak nigdy nie powiedziała do swoich rodziców, ale....to ona, więc nie ma się czemu dziwić. Ale czy to ważne? Nie. Stoję przed lustrem w pokoju Bianci. Mam na sobie oliwkową sukienkę, która podkreśla mój ,,profil" i jest lekko rozkloszowana. Sięga mi do połowy ud, i w pasie ma czarną małą kokardę. Do tego mam pomalowane na biało pękającym lakierem paznokcie i czarne pantofelki.  Włosy mam związane w luźnego koka, a moje uszy zdobią srebrne kolczyki. Lekko się uśmiecham. Choć Bianca jest jaka jest, muszę przyznać, że ma ogromne wyczucie stylu.
- Bardzo ładnie. - mówię odwracając się do niej.
- Wiem. Teraz wyglądasz jak człowiek.
No usłyszeć te słowa z jej ust. Bezcenne i rzadkie.
- To co idziemy? - pytam wychodząc z pomieszczenia.
- Wyjdźmy tylnym wyjściem. - mówi spokojnie.
Gdy tylko wyszłam z jej domu, Bianca poszła inną drogą. Cały czas uważa mnie za dziwoląga. Trochę mi jej żal. Może wcześniej nie wiedziałam w jakiej żyje rodzinie, ale teraz....Trochę ją doceniam. Zaraz zaraz! Co ja do cholery mówię?! Doceniam kogoś, kto potępia i znęca się nad innymi? Do czego to doszło...
- Hej. - słyszę głos Oscara.
- Witaj. - muskam lekko jego policzek.
- Ale się dzisiaj wystroiłaś. - komplementuje mnie i łączy nasze dłonie.
- Dziękuję. - uśmiecham się.
Będę musiała pogratulować Biance.
- Nie ma za co. - puszcza mi oczko. - Słyszałaś, że dzisiaj poznamy nowych nauczycieli? - pyta otwierając mi drzwi do szkoły.
- Nie. - zaprzeczam.
- To chodź, bo się spóźnimy. - ciągnie mnie za rękę, po czym dodaje. - Tylko nie powal ich wszystkich swoim blaskiem.
Uśmiecham się. Ten dzień już jest piękny.
*OLIVIA*
Wstałam tak, jakby dzisiaj był wyrok mojej śmierci. Czyli prawie jak zwykle. Soph się kręciła w nocy i zabierała kołdrę. Kupa... Nie, nie chce mi się, ale wiesz... Takie tylko wtrącenie o sytuacji... Gdy się obudziłam zobaczyłam Sohie czającą się przy drzwiach. Było to dość dziwne zjawisko, bo pamiętam, że w przedszkolu była strasznyyyyym śpiochem.
- Co ta...
- Ciiiiiiiiiii!!!!! - przerwała mi
- Co tam? - zapytałam tym razem szeptem
Przywołała mnie do siebie ruchem ręki.
- Patrz i bądź cicho! - nakazała
Przez szparę drzwi było widać migdalących się Car i Nathana!!!! Ona siedziała na blacie obok naleśników (=D), a on obejmował ją talii... Musi się czuć jak w niebie! Carmen, rzecz jasna! Gdy zobaczyłyśmy, że się zbliżają, wskoczyłyśmy do łóżka, nie robiąc przy tym zbyt wiele hałasu.
- POBÓDKA ŚPIOCHY!!!! WSTAWAĆ I JEŚĆ, BO CIEPŁE!! - darła się Alonso. Gdyby nie to, że już nie spałam, to albo bym jej wpierdoliła, albo zakryłabym się kołderką i miała w dupie. Ale udałam, że się przeciągam i walnęłam Soph po dupie.
- Aaaaał! Jedna się drze, a druga używa przemocy. Ludzie! Jak żyć panie premierze, jak żyć? - jęknęła i usiadła. Nasz rudzielec i szatyn podali jedzonko.
- A wy? - zapytałam.
- My już jedliśmy.  - odpowiedziała Carmen spoglądając na Nathana i powstrzymując śmiech.
- My o czymś nie wiemy? - zagadnęła Venilla. Tak! Jeszcze ich wypytuj, to się domyślą, że wiemy! Sophie, czy ty myślisz?!
- Nie. To znaczy... Wiecie o wszystkim. Pospieszcie się, bo trzeba iść do Studio. - Nathan obrócił się na pięcie i wyszedł. HyHy, są razem!!!! Są razem!!!! YEY!!! Po śniadaniu zaczęłam się szykować. Z rzeczy, które znalazłam w swojej torbie, wybrałam to:
Wykonałam poranne czynności i poszłam do korytarza, w którym było wyjście.
- Możemy iść? - usłyszałam radosny głos Car.
- Mhm! - pociągnęłam klamkę i wyszłam z posiadłości Alonso. Szliśmy razem śmiejąc się i oblewając wodą, którą zabraliśmy na zajęcia taneczne.
- Ej, ludzie! Mam pomysł! - zawołała Venilla, gdy czekaliśmy w sali głównej na powitanie nowych nauczycieli.
- Oświeć nas... - rzuciła obojętnie Bianca, wchodząc do nas.
- Napiszmy piosenkę, żeby mieć materiał dla nowych nauczycieli! Pokażemy im, co umiemy zrobić w piętnaście minut! - wstała i krzyczała, jakbyśmy byli żołnierzami szykującymi się do ataku. Wszyscy ją poparli. Nawet Bianca!
*SOPHIE*
Podeszłam do pianina, Olivia do grzechotek, a Nathan do gitary. Bianca i Carmen chwyciły mikrofony, a Daniel, Wiktor i Oscar zapisywali wszystko w zeszytach. Każdy dawał jakiś pomysł na melodię i słowa. W końcu, powstał nowy hit.

Wiesz, że możesz to zrobić
Teraz albo nigdy, żyj intensywnie
Narysuj swoją gwiazdę, to jest czas,
Dzisiaj mamy zamiar osiągnąć
Dzisiaj śpiewamy

Krzycz głośno, masz talent,
Śpiewaj, aby błyszczeć,
Otwórz swoje serce dla wszechświata,
Odważ się marzyć
Dziś nic cię nie zatrzyma

Można obejrzeć, pokaz się zaczyna,
Twoje serce bije mocniej
Wystarczy być zachęcani by przyjść na przyjęcie
Światło będzie błyszczeć
Twój sen jest prawdziwy

Krzycz głośno, masz talent,
Śpiewaj, aby błyszczeć,
Otwórz swoje serce dla wszechświata,
Odważ się marzyć
Dziś nic cię nie zatrzyma

Wiesz, że możesz to zrobić
Teraz albo nigdy, żyj intensywnie
Narysuj swoją gwiazdę, to jest czas,
Dzisiaj mamy zamiar osiągnąć
Dzisiaj śpiewamy

Krzycz głośno, masz talent,
Śpiewaj, aby błyszczeć,
Otwórz swoje serce dla wszechświata,
Odważ się marzyć
Dziś nic cię nie zatrzyma

Krzycz głośno, masz talent,
Śpiewaj, aby błyszczeć,
Otwórz swoje serce dla wszechświata,
Odważ się marzyć
Dziś nic cię nie zatrzyma

Odważ się marzyć
Twój sen jest prawdziwy

- Whoooooo! Świetne! - krzyknęła Car.
- No! Zarąbiście! - wszyscy potaknęli.
W końcu pojawili się nauczyciele. Przedstawili się tak:
Lena Verdas - nauczycielka śpiewu;
Leon Verdas - nauczyciel gry na gitarze akustycznej, elektrycznej i klasycznej;
Federico Pasquarelli - nauczyciel gry na pianinie, fortepianie, keyboardzie i gitarze basowej;
DJ - nauczyciel tańca;
Anders Calixto - nauczyciel gry na perkusji.
Pablo mówił, że miało być jeszcze dwóch nowych nauczycieli. Lara Baroni i Marco Tavalli, ale zrezygnowali. Pierwsze zajęcia były dość luźne, ze względu na to, że się nie znamy. My też się przedstawiliśmy, a później wspólnie wykonaliśmy Masz talent. Przy ostatnim refrenie nawet śpiewali sami! Po drodze do domu zatrzymała mnie Carmen.
- Musze ci coś powiedzieć, ale masz być CIIIIIIICHUTEŃŃŃŃŃKO!! - szepnęła. Zaprowadziła mnie w ślepy zaułek i rozglądała się, czy ktoś za nami nie szedł i czy czasem nie usłyszy.
- No co chcesz, bo głodna jestem! - zrobiłam niezadowoloną minę.
- No bo... Ja... Chyba... - zacinała się. - Pamiętasz, jak ci mówiłam, że lubię Nathana?
- Dzwon mi dzwoni, ale nie wiem, w którym kościele. - zamyśliłam się.
- No i... Ja go tak trochę... Lubię lubię. - zacisnęła usta w klinek i zmarszczyła brwi.
- UUUUUUU... To pewnie przez ten pocałunek rano, hm? - zapytałam szczerząc się.
- A TY SKĄD WIESZ?!
- Ma się swoje sposoby... - uśmiechnęłam się odwracając wzrok i poszłam do domciu.
*CARMEN*
Skąd ona wie, o tym pocałunku?! Przecież spały! Obie! A co, jeśli poszła do Nathana i powiedziała mu co do niego czuję?! Załamka • pierdyliard żuliardów!!!!! Muszę mu o tym powiedzieć pierwsza!
N: Halo?
C: Hej...
N: Co tam?
C: Wszystko spoko, a tam?
N: Też. Co ty taka zdenerwowana?
C: Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. Ale to nie jest rozmowa na telefon. Spotkamy się gdzieś?
N: Jasne. Już idę. W parku?
C: Mhm! To cześć!
N: Pa, księżniczko!
Czy on właśnie powiedział do mnie "KSIĘŻNICZKO"?! Zanim zdążyłam go o to zapytać rozłaczył się. SZLAG! Poszłam do parku, gdzie już czekał na mnie Fernandez.
- Hej... - przywitałam się
- No cześć. Co było tak bardzo ważne, że nie mogłaś mi tego powiedzieć przez telefon?
- No bo... Ale obiecaj mi, że cokolwiek się stanie, my zawsze będziemy przyjaciółmi! - wybuchnęłam
- Obiecuję! - położył prawą dłoń na sercu.
- Bo wiesz... Ja cię tak trochę... Lubię bardziej niż przyjaciela... Ale wiesz co? Zapomnij! Nie było tematu! Jakoś się pozbieram! Pa! - chciałam uciec, ale zatrzymał mnie. Chwycił mnie za ramię i pocałował.
- Ja też cię kocham, Car. - powiedział i razem poszliśmy się przejść.
*SOPHIE*
- Soph, dokąd ty mnie ciągniesz?! - wrzeszczała Olivia, gdy szłam z nią pod rękę do parku.
- Cicho bądź, a zobaczysz! - warknęłam i schowałam się za tujami. - A teraz podziwiaj ten piękny widok!
Na ławce przytulali się Nathan i Carmen. Wiedziałam, że są razem!
- Słodko... - szepnęła brunetka i zaczęła odchodzić.
- A ty gdzie?
- Do domu? - podniosłam brew.
- Bo...? - skrzyżowałam ręce na piersi
- Nie zachwuj się jak Bianca, dobrze? Idę do domu, głowa mnie boli...
- Dobra! Idź w cholerę! Niech ci tylko ta głowa pęknie! - wkurwiłam się i odwróciłam do niej plecami.
- Sophie... Dać ci podpaskę?
CO?!??!?!?
- PO CHUJ MI?! - przypadkowo krzyknęłam, ale zaraz zaczęłam się tarzać po ziemi ze śmiechu. Kurwa, mam okres... FUUUUUUUUUUUUCK! - HaHa... Możesz... HaHa... Dać... HaHa! - zaczęłam hopsać do domu. Zostawiłam Ramos samą i w domu, było już około godziny 20:00, umyłam się, wrzuciłam brudne spodnie do brudniaka i wykonałam potrzebne czynności związane z miesiączką. Nie zwracałam uwagi na brak mamy (czyt. codzienną rutynę matki) i zasnęłam. Śniły mi się duże, śliczne czekoladowe oczy, napotykane coraz częściej w mojej wyobraźni. Doskonale wiem do kogo należą...
●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●
Lilly:
NO HEJKA!!!!!!
Przybywamy z piąteczką.
Przynacie, że część Digi (Bianca i Martina) są o wiele lepsze, niż moje (Sophie, Olivia, Carmen)? Ba, że przyznacie...
Jeszcze raz przypominam, o konkursie! Błagam, weźcie udział!
Kocham was,
do nexta (albo zakładki... HoHo)!!
Lilly xD

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To nie tylko moja zasługa. Digital napisała tą lepszą część :)
      Dzięluję za komentarz c:
      Kocham i pozdrawiam ♡



      Lilly xD

      Usuń
  2. Co ty gadasz?!
    Obydwie macie super talencior do potęgi milionowej
    i kropka
    I nie pisz że napisałaś brzydko bo to NOT TRUE!!
    Falsch
    Do u understand?
    U >> skrót od you
    Kocham was ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak... Ale Karolinka większy C: (możesz się szykować do mnie, Digi xD)
      My ciebie też =>



      Lilly xD

      Usuń
  3. Obydwie piszecie Bosko <333 Cudny rozdział *-* Kocham♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW!!
    Rozdział jest fanastyczny. Brak słów.
    Dziewczyno ty to masz talent.
    Czekam na next i zapraszam do siebie ----> http://podemos-printar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Karolika (ile razy będę o tym przypominać?!) ma ogroooomny talent ^.^
      To czekaj, trochę poczekasz ;#



      Lilly xD

      Usuń