Złota myśl

Zrób coś szalonego! Rób ile wlezie! Co z tego, że ludzie wytykają twoje początki palcem. Kiedy dojdziesz do perfekcji, będą o tobie mówić, że jesteś wygranym życia, ponieważ zrobiłeś coś, czego nikt nigdy nie miał odwagi zrobić! Baw się, bo życie jest za krótkie, żeby siedzieć w domu z tabletem, czy telefonem! Baw się życiem, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy!

wtorek, 14 kwietnia 2015

,,Es mi pasión" - Rozdział trzeci / Wyniki naboru

Es mi pasión - (...), a ten debil zniszczył to wszystko w jednej sekundzie...

 

~Zawsze mamy przy sobie kogoś, a tak na prawdę, to całe życie jesteśmy sami...
 
 :S:S:S:S:S:S::SS:S:S:S:S:S:S:S::S:S:S::S:S:S::SS::S:S:S:SS:S:S:S:S:S::SS:S:S::S:SS::S:S
 
Do czytania tego posta polecam:
Moose bloode: Bukowski
 
:S:SS:S::S:S::S::S:S:S:S:S:S::S:SS::S:S::S:S:S:S:S:S:S:S:S:S::S:S:S::S:S::S:S::S:S:S:S:S:S
ŚRODA, 3 WRZEŚNIA
*MARTINA*
Właśnie sobie siedzę i oglądam moje paznokcie. Są nierówne i niedokładnie pomalowane.  Jestem nie wyspana. 3 godziny snu to dla mnie po prostu za mało! Należę do osób, które potrafią przespać cały tydzień i się nie wyspać. Kocham spać. W tedy odpoczywam, uciekam od szarej rzeczywistości i zagłębiam się w swój niepowtarzalny, magiczny i kolorowy świat. Można powiedzieć, iż trzy godziny snu to taka drzemka (bardzo krótka drzemka).   Nie jestem w stanie siedzieć na ławce, a co dopiero normalnie funkcjonować?! Jąkam się jak mówię i urywam w połowie zdania. Nie mogę normalnie stać kiwam się z nogi na nogę i łapę wszystko co popadnie.  Mój brat powiedział, że wyglądam jak naćpana. No, ale walić go. Raz się żyje. Chyba…  A jeśli ten dzień zmieni moje życie? Nie, na pewno nie. To nie jest jakiś kolorowy serialik z polsatu. Co to to nie.
Powoli zamykam powieki. Może to coś da? Nie wiem. Nie jestem w stanie nic zrobić. W ogóle czuję się jakbym miała potwornego kaca…Ale w tym przypadku kwaśne rzeczy nie pomagają. Wypiłam wodę z cytryną, zjadłam rosół i ogórki kiszone a tu guzik. Wypiłam z trzy szklanki witaminy C i dwie filiżanki kawy. Mój braciszek dał mi jakieś chińskie zielone tabletki. Może to tictaki? Nie one nie są zielone... Tak czy siak dopiero  teraz ta mieszanka daje o sobie znać. Czuję jak w
moim żołądku wszystko buzuje. No zajefajnie! Do cholery jasnej! Ten dzień będzie beznadziejny. Nie, poprawka już jest beznadziejny.
Opieram się o ławkę. Może powinnam dzisiaj zostać w domu? No właśnie....dlaczego tego nie zrobiłam?! Głupia ja....
- Witaj kochaniutka!
Słyszę jak ktoś mi się drze koło ucha. Kto wpada na takie chore pomysły?! No do cholery!  Niechętnie podnoszę głowę. Przez kilka sekund widzę jakieś niewyraźne plamy, dopiero po jakimś czasie formuje się w nich sylwetka Bianci. Aha…Mogłam się domyślić, że to ona…Lekko się uśmiecham i ziewam przeciągle.
- Hejka. – staram się by mój ton głosu był jak najbardziej normalny i wesoły.
Chyba mi się nie udało...
- Co ty taka nie wyspana? – pyta się patrząc na moją twarz  z tym swoim uśmieszkiem.
No jaka ona jest spostrzegawcza! Pogratulować XD! Normalnie refleks szachisty….
- Jakoś tak... – mówię i opieram głowę na jej ramieniu.
Muszę stwierdzić, że ma bardzo niewygodne  barki. Takie kościste….? Tak kościste….i to bardzo kościste….
- Ale ja w innej sprawie. – mówi i  błyskawicznie odpycha moją głowę, w wyniku czego moja głowa ląduje z hukiem na ławce.
No tak, te jej humory.....
Lepiej być nie mogło…. Normalnie nie ma jak z samego rana przywalić sobie głową o drewnianą ławkę!
Zapowiada się piękny dzień, normalnie zajebisty…
Powoli wstaję i patrzę na nią, masując swoją głowę.  Chyba mam guza. Cholera! Nie lubię guzów…
- No więc gratuluję! – mówi sztucznie i podaje mi rękę. 
Ma idealnie umalowane paznokcie z małymi wzorkami.  Jej dłonie pachną różanym kremem. Patrzę na nią ze zdziwieniem.  Czy to do cholery jakiś głupi sen? Bo jeśli tak to niech się skończy!
- Ale czego? – pytam czując przeszywający ból w mojej czaszce.
Au!
- Twojego związku z Oscarem!  - odpowiada i cofa swoją rękę, zanim zdążę cokolwiek zrobić.
Jaka ona miła. O losie! Pewnie zauważyła moje paznokcie....
Dopiero po dłuższej chwili mnie oświeca, że jestem z związku z Oscarem. Przez to moje wykończenie psychiczno-fizyczne nie jestem w stanie zebrać myśli.  Zaskakujące,  że wieści się tak szybko rozchodzą….Normalnie taka kopia telepatii…Jak
będę korzystać z toalety to też będą wszyscy o tym wiedzieli? Żenada…
- Dziękuję. – mówię próbując wstać.
- No ja myślę. – mówi i bawi się swoim telefonem. – Ważne abyś była szczęśliwa. - wypowiada sztucznie te słowa.
- Taaaa…-  już wierzę w tą jej szczerość.
Próbuję ponownie wstać, lecz chwieje się i z hukiem upadam na ziemię. Powoli się podnoszę i patrzę zła na Biancę. Gdzie ona ma oczy?! Nic nie widziała? No do cholery!  
- Co ty? Naćpałaś się? – pyta, nie umiejąc opanować śmiechu.
To aż tak źle to wygląda?!
Masakra.
- Nie. Po prostu nie wyspałam.
- Już Ci wierzę. - odpowiada chowając swój telefon.
- To już Twoja sprawa. - mówię lekko zła z trudem łapiąc równowagę. - A po za tym mogłaś mnie złapać!
- Ups. - wypowiada piskliwie. - Przynajmniej wyglądasz jak naćpana.
- I to ma być komplement? - czuję jak robię się czerwona.
- A czy ja powiedziałam, że to komplement? - pyta. - No to powodzenia, naćpana Tini. - kładzie dłoń na moim wyciągniętym sweterku.
Cholera! Czy wszyscy muszą to tak odbierać? Normalnie zajebiście! Niedługo przejdę do historii tej szkoły jako najebana Tini.
- No to było spać. Jeśli tak działa na ciebie brak snu…- przerywa i dodaje. - Życzę połamania nóg. Dosłownie. - kończy  i odchodzi.
- Dziękuję. - syczę i idę w kierunku toalety.
- A i jeśli  jesteś z Oscarem to ubieraj się tak jakoś....normalnie! - krzyczy przez korytarz.- I zmyj te paznokcie! Wyglądają obrzydliwie!
-Taaaaaa.- mruczę pod nosem.
Po co ona ingeruje w moje życie?!  A z resztą nieważne. Muszę iść do toalety. Mój żołądek nie wytrzyma tej mieszanki...
*OLIVIA*
Niebo. Ładne niebo.  Chodzą sobie po nim białe, nierówne chmurki. Te puszyste pianki. Ciekawe czy da się je zjeść? A jeśli tak to jak smakują? Fajnie gdyby smakowały jak gorzka czekolada....No ale o czym ja myślę? No właśnie, nie wiem.  Idę teraz do Studia. Studia… Mam przerobić tą piosenkę z tym paca…nem Wiktorem. Nie mogłam gorzej trafić? Prawda? Ja to mam szczęście! Pogratulować mi samej.  Czasem jestem taka beznadziejna, że szok.  Nagle czuję jak coś wypada mi z kieszeni. Mój telefon. Już mam po niego sięgać, gdy widzę czyjąś stopę na moim cudeńku!
Podnoszę głowę. Wiktor. No tak. To moje szczęście… Podnoszę mój telefon i…. Wyświetlacz jest cały popękany! Jak on mógł! Jaki z niego debil! Czy on ma mózg?!
Chowam ów rzecz do kieszeni i patrzę na chłopaka zabójczym wzrokiem.
- Zadowolony jesteś?!- czuję jak opanowuje mnie fala złości. – Chyba lubisz uprzykrzać ludziom życie! Prawda? To twoje główne zadanie.   Pokazać ludziom, że jest się lepszym od nich?!
- To nie chcący. – mówi drapiąc się po głowie.
- Nie chcący?! Nie chcący?! Czy ty się debilu słyszysz?! Czy masz uszy?! No błagam, bądź facetem, chyba, że nim już nie jesteś.- dodaję i czuję jak moje policzki robią się czerwone.
Pokażę temu zasranemu dupkowi, że ze mną się nie zadziera! Co on sobie myśli?! Taki zadufany w sobie struś. Masakra!
- Ej. – widzę jak poruszyły go moje słowa.- Powiedziałem przecież ,,nie chcący".
- Nie chcący, tak? To tak nie chcący kupisz mi nowy telefon! Dać ci numer do operatora? Mogę już zacząć dyktować!- krzyczę mu prosto w twarz i patrzę w jego oczy.
Są piękne…
Takie ładne….
Ale o czym ja teraz myślę?!
Cholera...
On popsuł mi mój telefon, moje cudeńko… Miałam GO DOPIERO NIE CAŁE TRZY TYGODNIE. Co ja powiem rodzicom?! Tyle na niego pracowałam, tak się starałam, a ten debil zniszczył to wszystko w jednej sekundzie.
- I nie wiem, jak przerobimy ta piosenkę. Nie jestem w stanie pracować z tobą. Normalnie wszystko psujesz. Jak słoń w składzie porcelany! – mówię trochę bardziej spokojna.
- Jak tak będziesz gwiazdorzyć to nigdy nie skończymy tej pracy!. – obraża się.
- No pięknie to teraz moja wina! Tak?!- pytam.
- Tak. - mówi krzyżując ręce na piersi i uśmiecha się wrednie.
- Aha. To teraz przez twój głupi kaprys nie będziemy mieć zaliczonego zadania. O to ci chodzi? Chodzi ci  to by mnie upokorzyć? Brawo udało ci się. Powtarzam jeszcze raz: Nie skończymy tego projektu przez tą Twoją głupią arogancję! – czuję jak ponownie ogarnia mnie gniew.
- Nie przeze mnie, przez ciebie! I może masz rację, może chcę Cię upokorzyć....
- No tak. Przecież zawsze kobiety są wszystkiemu winne. Przyzwyczaiłam się! Takie życie, wiesz?
Patrzę w bok. Kilku ludzi patrzy się na nas. Niech się patrzą. Ale....
Nie maja swoich problemów?! Na serio…. Muszą wtrącać nos w nieswoje sprawy? To już się robi bardzo denerwujące.
- To się przyzwyczajaj. – mówi lekceważąco. – Nie mam zamiaru pracować z taka osobą jak ty.   – ścisza głos  i odchodzi.
- Ale….- wypowiadam to słowo bezgłośnie.
Co mam zrobić dalej. Przeprosić? Za to, że zniszczył mi mój telefon? Może… powinnam go jednak przeprosić?
Nie! Tak łatwo się nie dam. Nawet nie ulegnę tym jego pięknym oczom…
Patrzę jak odchodzi. W jednej sekundzie mam ochotę go przeprosić i skończyć ten pieprzony projekt, ale... No właśnie, zawsze jest to ale.
*SOPHIE*
Stoję sobie przed fortepianem i wciskam przypadkowe klawisze. Czekam na Daniela. Z jednej strony cieszę się, że będę śpiewać z nim piosenkę, a z drugiej….chyba się boję.  On ma swoich przyjaciół, do których ja nie należę i w cale nie chcę. Wszystko  jest tam takie .....sztuczne? Tak sztuczne. To dzieje się tak szybko i w ogóle. W cale nad tym nie nadążam.... Do tego ta cała akcja rano. Brrrrr. Okropność. W ogóle to jak ona mogła?! A z resztą..... Nie ważne.  Muszę zacząć myśleć o czymś innym. Czymś przyjemnym. Patrzę na zegarek. Daniel się spóźnia i to już od pół godziny. Wydycham głośno powietrze i kieruję swój wzrok na drzwi. Nagle przed oczami miga mi jakaś postać. Bianca. No kiedyś muszę z nią o tym pogadać. Jak mus to mus. W zawrotnym tempie wstaję i idę w jej kierunku.
- Cześć. - mówię prostując sukienkę.
Nie za bardzo wiem jak zacząć rozmowę, co jej powiedzieć.  Czuję jak robię się sztywna.
Życie jest do dupy....
- O to ty dziwolągu. - mówi z sztucznym uśmiechem i patrzy na mnie z pogardą.
Jak Daniel może się z nią kumplować? Kompletnie go nie rozumiem.
- Możemy chwilę pogadać? - pytam i widząc jej wzrok od razu żałuję, iż wypowiedziałam te słowa.
- A może nie. - odpowiada oddalając się ode mnie.
- Poczekaj! - biegnę za nią i łapię jej rękę. - Nie zajmę Ci dużo czasu. To jest ważne i to bardzo!- drę się na cały korytarz.
Na całe szczęście to pomieszczenie jest puste.
Uf!
- Chwila, chwila. - lekko się odwraca. - To ja decyduję co jest dla mnie ważne, prawda? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Czy ty tego nie rozumiesz? Czy to są za trudne słowa? Nie trafią do Twojego  mózgu?
- Trafią, ale...- jestem zszokowana i zdenerwowana!
- To czego nie rozumiesz, dziwolągu? Muszę aż dwa razy powtarzać? Kim ty dla mnie jesteś? Kim, żebym musiała na ciebie  zwracać uwagę. Kim?!- pyta  patrząc na mnie ze złością i krzycząc ostatnie słowo.
- Nie wiem kim, ale chcę z Tobą normalnie porozmawiać. - mówię  i czuję jak pocą mi się ręce.
- Nie mogę się zniżać do Twojego poziomu. Nie zapominaj o tym! - mówi lekko zdenerwowana.
- Pamiętam tylko to co ważne. - odpowiadam.
- To pamiętaj by następnym razem mnie nie zaczepiać!- kończy i odchodzi.
- Ta. - mówię półgłosem i siadam na ławce pod ścianą.
Jaka ona jest dziwna. Jak mam jej o tym powiedzieć? No jak?! Czy ona nie wie, że wszystko w ten sposób utrudnia?!
- Witam. - czuję jak ktoś łapie mnie za rękę. - Chodź. Musimy zmienić piosenkę. Nie chcę by Bianca mnie zobaczyła. Wiesz jaka ona jest... - mówi i podaje mi rękę.
Delikatnie się uśmiecham i idę w kierunku sali.
- To od czego zaczynamy? - pyta  mnie  Daniel siadając przy pianinie.
- Może....przerobimy piosenkę En Gira?-  pytam, siadając na przeciwko niego.
- Może być.
- No to zaczynamy.
Po kilkunastu minutach mieliśmy skończoną przeróbkę. Daniel pięknie gra na pianinie i gitarze. Normalnie pozazdrościć *_*. Mogłabym tak słuchać tego co on gra i słuchać. Przepiękne.
- Zaśpiewamy  razem? - proponuje i podaje mi mikrofon.
- Spoczko. - przytakuję i lekko się uśmiecham.
Zamykam drzwi i zasłaniam rolety. Nie chcę konfrontacji z Biancą....
Zaczęła lecieć muzyka, a z naszych strun głosowych wydobyły się pierwsze dźwięki.
 
Obraca się świat, obraca
Kto może go zatrzymać?
Łapmy samolot każdego dnia i podróżujmy, podróżujmy
Obracają się gwiazdy i już mogę to poczuć
Płomienie i iskry, wszyscy chcą tu przybyć.
Och, och, och
To adrenalina podczas przedstawienia (och, och)
Obraca się świat, obraca
To jest już inne miasto
Widzisz, że marzenia się spełniają.
Wszystko jest inne, chcę, żebyś wiedział
żyjąc w teraźniejszości, że chcieć to móc.
Och, och, och
To adrenalina podczas przedstawienia (och, och, och)
Obraca się moja piosenka
w twoim kierunku
Jesteśmy lustrzanym odbiciem twojego serca
Obraca się moja piosenka
w twoim kierunku
Jesteśmy lustrzanym odbiciem twojej miłości
Obraca się moja piosenka
Obraca się moja piosenka
Obraca się świat, obraca
To jest już inne miasto
Widzisz, że marzenia się spełniają.
Wszystko jest inne, chcę, żebyś wiedział
żyjąc w teraźniejszości, że chcieć to móc.
Och, och, och
To adrenalina podczas przedstawienia (och, och, och)
Obraca się moja piosenka
(Obraca się moja piosenka)
w twoim kierunku
(w twoim kierunku)
Jesteśmy lustrzanym odbiciem twojego serca
Obraca się moja piosenka
(Obraca się moja piosenka)
w twoim kierunku
(w twoim kierunku)
Jesteśmy lustrzanym odbiciem twojej miłości
Obraca się moja piosenka
w twoim kierunku
Jesteśmy lustrzanym odbiciem twojego serca
Obraca się moja piosenka
w twoim kierunku
Jesteśmy lustrzanym odbiciem twojej miłości
Och, och
Och, och, ooch...
 
 
Muszę przyznać, że nasze głosy bardzo ładnie się ze sobą komponują.
- Myślałam, że to zadanie będzie trudniejsze. - mówię pijąc sok pomarańczowy. - A tu takie miłe zaskoczenie. Naprawdę bardzo fajnie się z Tobą współpracuje.
- Dziękuję. - mówi. - Ty też.
Czuję jak ogarnia mnie radość. Zapominam o wszystkich swoich problemach. Jednak to prawda, że w życiu liczą się tylko te dobre chwile.
*CARMEN*
Siedzę, siedzę i siedzę. Na nic nie mam dzisiaj energii. Normalnie czuję się taka....,,wypompowana"? Tak wypompowana. Powoli wstaję. Przerwa kończy się. Trzeba iść na lekcję. Nie mam dzisiaj na to siły. Upijam łyk kawy z mlekiem i idę w kierunku dużych drzwi wejściowych. Nagle czuję jakby opór i......
Podnoszę głowę. Widzę na niebieskiej podkoszulce Nathana moją kawę.
- Przepraszam. - mówię i odruchowo łapię się za usta. - Nie chciałam.
- Nic nie szkodzi. - mówi i patrzy na swoją plamę.
- Może....może usiądź na ławce a ja postaram się przynieść Tobie jakiś ręcznik czy coś byś mógł wytrzeć plamę? - proponuję.
Żadna inna opcja nie przychodzi mi do głowy.
- Dobrze. - mówi siadając na ławce.
Uśmiecham się do niego i idę w kierunku swojej szafki. Zawsze nosze tam ręczniki. Wyjmuję jeden z nich i jakąś podkoszulkę. Tak wiem. Chłopak będzie nosił damskie podkoszulki... To debilne, ale ta podkoszulka jest biała i na mnie za duża. To chyba lepiej, żeby chodził w tej niż bez.
Chociaż bez podkoszulki musi wyglądać bardzo ładnie....tak seksownie.....
Cholera o czym ja  myślę?
Nie wiem. Ostatnio nie traktuje go jako przyjaciela, czuję, że jest dla mnie kimś więcej, że jest dla mnie kimś ważnym. Może to miłość? Nie. Chyba nie. Przecież nie mogę przez moje uczucia zniszczyć przyjaźni z nim. To by było nie stosowne. A jeśli on nie czuje tego samego? A z resztą, na pewno nie czuje tego samego. Pewnie jak mu o tym powiem to mnie wyśmieje. Nie powiem mu o tym. Niech nawet nie myśli.
W ogóle to co mnie napadło, by się w nim zakochać?
Miłość...
No właśnie miłość. Ta pieprzona miłość.
Wychodzę z budynku  i widzę Nathana.
Jaki on ładny....
No do cholery! Czemu ja się muszę tak debilnie zachowywać na jego widok?! Po prostu żenada....
- Proszę. - mówię podając mu ręcznik. - A tu masz podkoszulkę.
- Dziękuję. - odpowiada i zaczyna zmieniać T-shirty.
Odwracam głowę. Jakąś grzeczność trzeba zachować, prawda?  W ogóle to jak to robią faceci, że nie wstydzą się przebierać w miejscach publicznych?  Kobieta to by szukała łazienki i do tego z lustrem, a tu proszę. Tryb now.
- I jak wyglądam? - pyta się mnie.
- Normalnie. - mówię siadając obok niego.
- Dziękuję. - mówi i patrzy mi w oczy.
- Ale za co? - jestem trochę zdezorientowana.
- Za to, że mi pomogłaś.
- Ale to przecież ja wylałam ci kawę na ubranie.
- Jednak mi pomogłaś. Dziękuję. Dziękuję za to, iż mam taką przyjaciółkę jak ty.- kończy i przytula mnie.
,,mam taką przyjaciółkę jak ty" powtarzam w myślach. Cholera jak to bardzo boli....
- Co to było?! - mówię mocno zdezorientowana.
Powoli rozglądam się. Jestem w swoim pokoju. Więc to był sen. Tylko sen. Przez dłuższą chwilę patrzę ślepo w jeden punkt. Muszę z nim pogadać. Muszę wszystko wyjaśnić. Ten sen mi coś uświadomił, coś bardzo ważnego... Szkoda, że to był tylko sen. Ile bym dała by to nie był wytwór mojej wyobraźni, tylko zakończenie mogłoby być trochę lepsze, inne. Ale cóż, takie jest życie.  Patrzę na swój telefon. 8:48. Cholera spóźnię się! Czemu ja zawsze muszę się spóźniać?! Tak na dobrą sprawę to już jestem spóźniona. Cholerka....
*SOPHIE*
- Naprawdę? - pytam cała czerwona od śmiechu.
Daniel opowiadał mi swoje historie z dzieciństwa. Naprawdę, muszę przyznać, że był rozrabiaką.
- Tak. A co nie wierzysz mi?
- Wierzę. Tylko teraz na takiego nie wyglądasz. - prostuję.
- No wiesz....ludzie się zmieniają. - mówi łapiąc moją rękę.
- Wiem. - patrzę mu w oczy.
Są piękne.
- No a jak tam Twoje dzieciństwo? - pyta siadając na krześle.
- Nic szczególnego. Nie było takie jak Twoje. - lekko się śmieje.
- Każdy jest nie powtarzalny.
Naprawdę nie wierzę co się tu dzieje. On niby taki niemiły, niby koleguje się z Biancą, a tu jest taki miły....
- Masz rację. Da...- urywam bo widzę  przez przerwę w żaluzji Biancę.
Nagle moje wszystkie problemy powracają, wszystkie zmartwienia uderzają z podwójną siłą.
- Daniel muszę iść. Przepraszam. - mówię patrząc w kierunku koleżanki.
- Ok. No to pa, a i nie mów nic Biance.
-  Dobrze. Cześć. - rzucam szybko i wychodzę.
- Bianca! - krzyczę na cały korytarz.
- Znowu ty? - mówi z niekrytą złością.
- Tak i tym razem nie dam się spławić. Masz mnie wysłuchać! - krzyczę jej prosto w twarz.
- Tak? A co jeśli cię nie wysłucham? Pogniewasz się na mnie? - pyta.
-  Chcesz się kłócić to się kłóć! Ja mam tylko jedno do powiedzenia. Twój ojciec przespał się z moją matką. - ledwo co wypowiadam te słowa.
Czuję jak robię się cała sztywna. Ta cała akcja mnie przeraża. Ale z drugiej strony to już po wszystkim. Powiedziałam jej to. Wreszcie.
Bianca patrzy na mnie ze zdziwieniem. Jej zdenerwowana twarz blednie, staje się biała jak papier. powiadam jej całą historię i widzę jak w jej oczach wzbierają się łzy. Musi być to dla niej bolesne. Z  resztą, dla mnie też było.  Jednak na pewne informacje każdy reaguje tak samo.
- Więc tak to wygląda. - kończę.
Dziewczyna nie odpowiada.
- I co teraz robimy? - pytam ją.
Opiera lekko głowę o ścianę.  Po co ja ją pytam o zdanie?
Może mi nie uwierzyła?
- Na pewno nie możemy tego rozegrać wprost. Trzeba małymi kroczkami.- mówi nadzwyczaj spokojnie.
- Co?
Nie mieści mi się w głowie co ona mówi.
- Ty byś nie chciała by ktoś ingerował w twoje sprawy miłosne.
- Tak, ale to nasi rodzice. - mówię lekko zdenerwowana.
- Wiem. - odpowiada z niezwykłą spokojnością. - I dlatego musimy załatwić to same, w dyskretny sposób.
- Masz jakiś pomysł? - pytam.
- Tak. - odpowiada i nachyla się do mnie, mówiąc coś na ucho.
- Dorze to wymyśliłaś. - chwalę ją.
- Wiem. Przecież mam na imię Bianca. Wszystko co robię jest doskonałe. 
No tak mogłam się spodziewać takiej odpowiedzi.
- A i jeszcze jedno, dziwolągu. Nikt ma nie wiedzieć, że rozmawiałyśmy. Buzia na kłódkę. Ty robisz swoją cześć planu, a ja swoją. Nie rozmawiamy, nie piszemy i nie kontaktujemy się z sobą. Wszystko po staremu. Zrozumiano?!- mówi z naciskiem na ostatnie słowo.
- Tak. - odpowiadam lekko przestraszona.
- No to dobrze. Tylko niczego nie zchrzań. - wypowiada te słowa i odchodzi.
- Tsa. - burczę i zostaję sama na korytarzu.
Kto by pomyślał, że to wszystko tak się potoczy?!
Biorę głęboki oddech i wstaję. Trzeba zrealizować punkt pierwszy.
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
Julitka, nie bij, proszę!!!
Digital, gratulacje!
To jest najlepszy rozdział na moim/moich blogach.
Dziewczyny...
Obie wasze prace były fantastyczne. Zawierały wszystkie wskazówki. Każda z was opisała to natomiast zupełnie inaczej. Bardzo trudno mi było podjąć decyzję, więc poprosiłam o pomos soją przyjaciółkę, Jagodę. Byłyśmy pod wrażeniem obu rozdziałów. Są wspaniałe.
Wybrałam rozdział Digital, ponieważ końcówka bardzo mnie zaciekawiła. Jestem ciekawa co wymyśliłaś, kochanie!
Dziękuję też, że zmieniłaś to, co napisałam, że powinnaś zmienić (chodzi tu oczywiście o charakter Bianci).
Juli, nie, że coś, ale przypominam, że rozdział miał być napisany CAŁKOWICIE przez was!
To też zaważyło na naszej decyzji.
Kochane, pamiętajcie.
Obydwie prace były cudowne, ale rozdział Digi (takie moje przezwisko dla cb xD) wydał mi się lepszy.
Julita, mam nadzieję, że się nie obrazisz ;3
Digi, już cię dodaję!
Kocham,
SOPHIE "SOSIK" VENILLA
(MOJA NOWA NAZWA, ŻEBY NIKT NIE MIAŁ PROBLEMU Z "PUSTYMI SERDUSZKAMI dX)


 
 


 



 

 

27 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie mam pretensji no co ty!
      Nawet lepiej że Digi bo ja nie mam czasu
      aktualnie

      <33

      Usuń
    2. Hej <3
      Ej a o co chodzi w tym bo nie ogarniam :
      Juli nie że coś ale i przypominam że rozdział miał być całkowicie napisany przez was.
      Napisałam go sama bez niczyjej pomocy
      No chyba że źle zinterpretowałam
      Odpisz + zapraszam na rozdziały <3333

      Usuń
    3. No bo ty mi napisałaś, że w razie jakichkolwiek niedociągnięć JA mam poprawić. A ja nie miałam w to ingerować. Dlatego napisałam, że ROZDZIAŁ MIAŁ BYĆ W CAŁOŚCI NAPISANY PRZEZ WAS. Głównie chodziło o charakter Bianci.
      Ale i tak teoja praca była zajebista.
      Kocham i pozdrawiam ♡



      ^^Soph^^

      Usuń
    4. Będziesz mieć nominacje jak tylko włączę kompa i ruszę 4 litery z łóżka
      Hahha :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tak ! Tyle wygrać , dziękuję za miejsce kochanie <3
      Wiedziałaś, że przyjdę nie? XD
      Przepraszam, że dopiero teraz, ale nauka, poprawy, sprawdziany, pytania już i łeb buzuje i chyba odpadnie i chyba umrę <3
      rozdział genialny i długi co mi się bardzo spodobało <3
      Jaki punkt,? Jaka realizacja? Chce wiedzieć hehe <3
      Kocham mocno, masz talent, ale to juz wiesz ale Ci jeszcze raz powiem, żeby Cię o tym uświadomić <3
      CUDO <3
      Dawaj nexta
      KC
      ~RiRi

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Komuś to ja??
      Uznajmy że tak xd
      Z tego co widzę to jestrm pierwsza!!!!!
      Świetny powrót <333
      WoW Masz rację :D
      Bardzo gradki dla Digi xdxd
      Ja już chcę nexta hehehehe!!!!
      I dziś mizebudabmibdir napisać rozdział!!! Może.....-,-
      Mój chomik zjadł gazetę i matko spektakl z Ikei grubą hehehehe
      Trzymaj za mnie kciuki mam przesłuchanie do Mam talent ale szkolnego xd
      Aappapa:***
      Apap??
      Yym..nie ważne...

      <3

      Usuń
    2. Jest 25¡¡!!
      Zaporaszam kochana <%

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Jezusie, boskie!
      Ale ja tu przybyłam również w interesach
      Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://ruggchi-w-serduszku.blogspot.com/2015/04/lba-123.html

      Usuń
  5. Zosia (Ludmila Ferro, pamiętam dX) ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Pamiętasz?? Ja też xd
      Rozdział świetny, z resztą jak zawsze.
      Jejku, to opowiadanie mnie tak wciągnęło!
      Nie mogę się oderwać jak czytam <3
      No i oczywiście gratuluję ;*
      Koocham mocno, czekam na next ;*

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Nooo Czeeee!!!!! ♡ Rozdział jest Cudowniastyczny ;** Kochana wpadaj do mnie na next :) Gratuluję Digital ;*

      Usuń
  7. Dominika (Pozytywnie zakręcona) ^^

    OdpowiedzUsuń