~Bo czasami marzenia się spełniają...
"Es mi pasión" - Pierwszy dzień...
09090((((((())))))))((((((((09090((((((((((()))))))))))))(((((((((((09090((((((((())))))))))))))((((((((((09090
Do czytania tego posta polecam:
;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;33;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3;3
~Prawdziwy przyjaciel nie musi być od początku. Ważne, aby był do końca...
WTOREK, 1 WRZEŚNIA
WTOREK, 1 WRZEŚNIA
*SOPHIE*
Jest godzina 7:10. Wstałam, ubrałam się, wyszczotkowałam włosy i zbiegłam na dół. Ominęłam pokój matki i wpadłam do kuchni. Jestem głodna jak wilk! Wyjęłam patelnie z szafki, składniki do naleśników i zrobiłam ciasto. Wlałam trochę na rozgrzany teflon, usmażyłam kilka (naście) i położyłam na talerzykach. Na stół położyłam cukier, nutellę, przecier z jabłek i śliwek, truskawki, kiwi, banany i bitą śmietanę. Zrobiłam sobie i mamie kawy, po czym ją zawołałam:
- Mamo! Śniadanie!
Po kwadransie przyczłapała do pomieszczenia. Miała potargane włosy, rozmazany makijaż, niechlujnie założony porannik i była na boso. Widać, że przyszła z imprezy późno. Właściwie, to dla mnie taki widok to normalka. Codziennie chodzi na imprezy, idzie do jakiegoś napalonego faceta i wiadomo co tam robią. Wraca około wpół do ósmej. Rano.
- Nie jesteś za mała, żeby smażyć naleśniki? - zapytała ledwo trzeźwa.
- Mam 14 lat. Nie jestem za mała. Spokojnie. - odpowiedziałam z opanowaniem.
- Już 14? Przecież dopiero raczkowałaś tu, na podłodze. - ona coś brała?
- Przeprowadziłyśmy się po... rok temu. - prawie bym wygadała. Nie mogę przypominać matce o śmierci ojca, bo to przez to wpadła w depresję.
- Oh... racja...
Gdy zjadłam, wstałam od stołu, pozmywałam i ruszyłam pędem do łazienki. Umalowałam się lekko i wyszłam. W pokoju spakowałam telefon, klucze, chusteczki, błyszczyk, zeszyt do bazgrołów do torebki, na dole ubrałam buty i krzyknęłam:
- Idę na spacer! Wrócę raczej późno!
- Ja dzisiaj idę na taką... - próbowała mi odpowiedzieć, ale zamknęłam drzwi. Ta sama gadka jest zawsze, tylko nigdy nie wychodziłam. Zwykle siedzę w domu. Nie mam tu przyjaciół. Kiedyś, jeszcze w podstawówce miałam. Taką best friend "forever", ale mnie olała. Miałam jeszcze drugą, to była bardziej kumpela, ale wyjechała do Brazylii. Dzisiaj idę na przesłuchania do nowej szkoły. Mama o tym nie wie. Nie interesuje się mną, więc po co jej mówić. A wykształcenie ogólne? Załatwię sobie guwernantkę na po południe. Mamy hajsu w ciul (nie wiem jakim cudem), to co mam się cackać. Szkoła nazywa się Studio On Beat. Od wczoraj do pojutra trwają przesłuchania. W czwartek dochodzą nowi nauczyciele. Tylko dyrektor, Pablo, zostaje. Powtarzałam sobie tekst piosenki, którą mam zamiar wykonać. Nazywa się Junto a ti. Napisałam ją w czwartej klasie, z moją najką. Zagram na keyboardzie i zatańczę. Mam nadzieję, że się dostanę...
*OLIVIA*
Gdy zjadłam i wypiłam, wypisałam babci karteczkę:
Babciu!
Dzisiaj poszłam do tej nowej szkoły. Nie martw się o mnie. Wrócę raczej późno, bo idę jeszcze do galerii handlowej. Kocham cię!
Oliv ;*
Wymknęłam się z domu z telefonem, chusteczkami, kluczami, zeszytem do rysunków i piosenek, nerdsami i błyszczykiem w torebce. W głowie śpiewałam piosenkę, którą zaprezentuję na przesłuchaniu. Nazywa się Veo veo. Dlaczego piosenka? Ponieważ jest to szkoła muzyczna. Od rodziców dostałam dość sporą sumkę, więc opłacę Studio (ta szkoła nosi nazwę Studio On Beat) i spróbuję znaleźć guwernantkę. Powtórzyłam całą choreografię w myślach, podobnie jak chwyty na gitarę. Ostatnio dużo myślałam o moim życiu towarzyskim. Może dobrze by było odbudować stare znajomości?
Podzwoniłam po kilku telefonach, ale zwykle odebrał jakiś dziadek.
- 78... Co to za numer? - zamyśliłam się gdy natknęłam się na takowy. Spróbowałam i kliknęłam zieloną słuchawkę.
S-Sophie
O-Olivia
S: Halo?
O: Witam! Olivia Ramos z tej strony!
S: Olivia... Oliv... Olivia! Kochana jak ja cię dawno nie widziałam! Co tam u ciebie?
O: Sophie? A no wiesz... idę na przesłuchanie do szkoły muzycznej.
S: Naprawdę? To super! A gdzie? Tam, w brasilii?
O: Nie... Wróciłam do Buenos! Mieszkam u babci Florenci.
S: Przecież ja obok mieszkam! Przeprowadziłam się na drugi koniec BA, po śmierci ojca!
O: O... Współczuję... Czekaj, ty nadal jesteś blondynką?
Przed sobą zobaczyłam dziewczynę w moim wieku, idącą w tym samym kierunku co ja i z telefonem przy uchu.
S: Tak. A dlaczego?
O: Bo chyba cię widzę! Odwróć się!
Blondynka przede mną odwróciła się w moim kierunku. Schowałam telefon po rozłączeniu się i podbiegłam do Sophie.
- Kochanie! Jak się stęskniłam! - krzyknęła rozradowana, gdy się przytuliłyśmy.
- Ja też. Co ty tu robisz? - zapytałam.
- A no wiesz... też idę na przesłuchania! A ty co ze szkołą?
- Ja? No nie wiem... Coś wykombinuję... Na szczęście są na razie wakacje.
- Ej! Ja sobie zatrudniam guwernantkę! Może ty też będziesz przychodzić? Mieszkamy tak blisko... - zaproponowała.
- Mogłabym? Na prawdę? Skąd weźmiesz pieniądze? -pytałam jak najęta.
- Oczywiście! A o kase się nie pyta! To... Chodź! Pójdziemy razem! - wzięła mnie pod rękę i pociągnęła w stronę wejścia. Przed szkołą wszyscy śmiali się, nucili piosenki, tańczyli i grali. Sam budynek wyglądał na bardzo zadbany. Soph pociągnęła mnie do dwójki uczniów, którzy śpiewali spokojniejszą wersję Ser mejor. Przyłączyłyśmy się do nich.
Hay algo que tal vez deba decirte.
Es algo que te hace muy, muy bien
Se siente tan real,
esta en tu mente
Y dime si eres quien
tu qieres ser
Tómame la mano, ven aquí
El resto lo hará tu corazón
No hay nada que no puedas conseguir
Si vuelas alto
Hay mil sueños de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor…
Saber y decidir que hoy es posible
hoy es posible
Y en cada pensamiento vuelvo a ser
Uh vuelvo a ser
Poder imaginar que somos miles
Que somos miles
Y el sueño que comienza a crecer
Tómame la mano, ven aquí
El resto lo hará tu corazón
No hay nada que no puedas conseguir
Si vuelas alto
Hay mil sueños, de colores
No hay mejores ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser
Vamos a poder cantar
Y unir las voces
Vamos a poder lograr
Quitar los dolores
Y ahora respira profundo
Porque vamos juntos a cambiar el mundo
Hay mil sueños, de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser
Hay mil sueños, de colores
No hay mejores ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor
Hay canciones
De ser mejor
De ser mejor
Es algo que te hace muy, muy bien
Se siente tan real,
esta en tu mente
Y dime si eres quien
tu qieres ser
Tómame la mano, ven aquí
El resto lo hará tu corazón
No hay nada que no puedas conseguir
Si vuelas alto
Hay mil sueños de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor…
Saber y decidir que hoy es posible
hoy es posible
Y en cada pensamiento vuelvo a ser
Uh vuelvo a ser
Poder imaginar que somos miles
Que somos miles
Y el sueño que comienza a crecer
Tómame la mano, ven aquí
El resto lo hará tu corazón
No hay nada que no puedas conseguir
Si vuelas alto
Hay mil sueños, de colores
No hay mejores ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser
Vamos a poder cantar
Y unir las voces
Vamos a poder lograr
Quitar los dolores
Y ahora respira profundo
Porque vamos juntos a cambiar el mundo
Hay mil sueños, de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser
Hay mil sueños, de colores
No hay mejores ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
O-oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor
Hay canciones
De ser mejor
De ser mejor
*Carmen*
Ech... Nowy rok szkolny. Nowi uczniowie Studio. Nowe osoby do obrażania. Czasami mnie to wkurwia. Ale wszyscy mnie wyśmieją, gdybym chciała odejść. Po za tym, ja i Daniel jesteśmy od siebie nieodrywalni. Wstałam, wzięłam ubrania do łazienki, umyłam się, uczesałam, ubrałam i ,,wleciałam" do kuchni. Tam stała już mama robiąca kawę i tata siedzący przy stole, jedzący rogala z miodem i czytający wiadomości na tablecie.
- Dzień dobry, córciu! - zawołała kobieta.
- Cześć! - odrzyknęłam z mniejszym entuzjazmem. Zaczęłam wyjmować chleb z chlebaka, ale ,,mamusia" podeszła do stołu i położyła tam takiego samego rogala jak miał (taki żarłok z niego, że już nie ma) tata.
- Proszę, Car. Pomyślałam już o tym. Już ci daję kawę.
Usiadłam obok taty i zaczęłam ,,wszamać". Kiedy mama postawiła czarny napój w filiżance, ja już nie miałam ani okruszków. Byłam tak głodna, że zjadłabym konia z kopytami + jabłko z ogryzkiem.
- Chyba ci smakowało? - zapytał tata nie odrywając wzroku od ekranu.
- Nie powiem, że nie. - uśmiechnęłam się do niego lekko. Wstałam, chciałam wziąźć się za zmywanie, ale oczywiście:
- Kochanie, zostaw. Idź się do szkoły uszykuj. - mama wyciągnęła ode mnie talerz i puściła wodę (mamy niestety zepsutą zmywarkę :c). Pobiegłam do garderoby, wzięłam buty, torebkę, okulary przeciwsłoneczne i biżuterię. To wszystko założyłam, a do torebki włożyłam co potrzebne, czyli: telefon, klucze, pamiętnik, szminkę, błyszczyk, młotek (kurwa, po co mi młotek?), chusteczki i gumy ,,Orbit" (jak już mam być taka szczegółowa, to niebieskie, kupiłam je w Kauflandzie, po 1,20zł).
Wybiegłam z domu o mało się nie zabijając. Pablo zadał nam przerobienie jakiejś piosenki i powiedział, że jak dojdą nowi uczniowie to dobierze nas w pary. Ja zawsze jestem w parze z Nathanem [czyt. Nejten, Nejtanem], jakimś potulnym misiaczkiem (który swoją drogą jest bardzo przystojny. Ale to tylko inna droga), więc już zaczęliśmy ćwiczyć. Razem wymyśliliśmy, że przerobimy piosenkę Ser mejor. (od aut.: przerobili ją tak, jak w Madrycie śpiewali. Fran, Diego, Leon i Viola) Przyłączyły się do nas dwie dziewczyny w naszym wieku. Pewnie idą na przesłuchanie.
- Hej! Fajna przeróbka! - zawołała blondynka.
- Podpisuję się! - powiedziała brunetka.
- Dzięki. Nathan jestem!
- Ja jestem Sophie, a to jest Olivia. - blondi przedstawiła obie.
- Cześć. Carmen Alonso. - wystawiłam rękę w ich stronę.
- Carmen! Co ty do cholery robisz?! - kurwa.
- Witaj, Bian. Mi też miło cię widzieć. Pokazywałam właśnie tym dwóm łaj... - nie dokończyłam, bo Nathan mi przerwał.
- Carmen, na co się umawialiśmy? - no tak. Zapomniałam. Nathan miał mi pomóc zmienić się na lepsze... On tego chce?
- Racja. Chciałam się przywitać z nowymi uczennicami. Czy to coś złego? - zapytałam z ironią.
- Ygh! Nie! Ja już z tobą pracować nie będę! O Danielu możesz zapomnieć, o mnie także! Chodźcie kochani! Nie marnujmy czasu na takie idiotki. - krzyknęła. - Bianca odchodzi! - dodała pstrykając palcami i odchodząc. A za nią cała sekta: Dani, Marti, Wik i Oscar. Ten ostatni to cham do potęgi gugolowej (mam nadzieję, że wiecie co to gugol?). Każdy patrzył na mnie z żalem, oprócz oczywiście Jaśnie Pana.
- Co tu się stało? - zapytała Oliv.
- Potem wam wyjaśnię. Wy... na przesłuchania?
- Tak... - odpowiedziały razem.
- To może moglibyśmy popatrzeć? - zaproponował mój... przyj... kolega.
- Jasne! - krzyknęła Olivia. - Soph. Sophie! Venilla!! - pstrykała jej przed oczami.
- Tak? - odwróciła wzrok w kierunku przyjaciółki.
- O czym myślałaś? - zapytał Nath.
- Albo o kim... - wtrąciłam patrząc na nią morderczo. Wiem, że Daniel wpadł jej w oko.
- Nie, nie... O niczym wa...
- Nikim! - poprawiłam ją.
- O NIKIM ważnym... Po prostu myślę, czy się dostaniemy. - uśmiechnęła się do nas. - To co? Idziemy? - dodała pytanie i ruszyła w kierunku wejścia. Poszliśmy za nią.
*MARTINA*
Całą noc nie spałam. Ale jest 6:59, a ja jestem całkiem wyspana! Myślałam o nowym roku szkolnym. O Biance, Carmen i Wiktorze. Tak. Chdzę z Wiktorem, Car z Danim, a Bian z Oscarem. Ci ostatni to się dobrali. Myślałam, że są fajni, ale są zupełnie inni. Są chamscy i nie dobrzy dla innych. Chciałabym ich opuścić, ale... Przecież im tego nie powiem! Wzięliby mnie za kretynkę! Po za tym... Jestem z Wiktorem szczęśliwa. Niby. Bardzo podoba mi się Oscar. Jest taki zadbany i wspaniale opiekuje się Biancą. Dobra dość tego użalania się nad sobą! Jest 7:10, a ja jeszcze nie ubrana! Zwinęłam ciuchy z szafy i popędziłam do łazienki. Tam ubrałam to, uczesałam się, umyłam, nałożyłam lekki makijaż i weszłam do kuchni.
- Witaj, braciszku! - zawołałam w kierunku Rayana.
- Witaj, śpiąca królewno! - odpowiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Ty debilu... - mruknęłam pod nosem. Mieszkam tylko z Rayanem. Jest 5 lat starszy ode mnie. Ale i tak kochamy się jak nikt. Skoczylibyśmy za sobą w ogień.
- Tak? Ja debil? A ja ci chciałem dać chleb z jajecznicą! - woła i pokazuje mi mój ulubiony obkład na chlebek.
- Mój kochany, uroczy, przystojny, mądry debilu! Kocham cię! - zrobiłam maślane oczka.
- Przecież i tak by ci dał. - mówi i nakłada żółtą papkę na świeży chlyp (ja tak mówię na chleb). Siadamy razem przy stole, przed sobą widzę swoje ulubione śniadanie, ale czegoś mi brakuje...
- Czegoś nie ma?
- A! Herbata, kakao, czy kawa?
- A ty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Kawa.
- No to ja też. - pokazałam mu swoje bielutkie ząbki. Podał czarny, gorący napój na stół i wzięliśmy się za jedzenie. Wstałam od stołu z zamiarem zmywania, ale ,,kochany debil" zawołał:
- Tini, zostaw. Ja dzisiaj siedzę cały dzień w domu, a ty idziesz do szkoły. Posprzątam. Leć się szykować.
Popędziłam do pokoju po buty i torebkę. Do małej kopertówki włożyłam malinowy błyszczyk, telefon, klucze, pamiętnik, wsuwki do włosów, chusteczki i tic taci. Wybiegłam z domu niczym poparzona i biegnąc przez park dotarłam do sali, w której czekała na nas Blanca.
- A Carmen jeszcze nie ma? - zapytałam i podeszłam do mojego chłopaka.
- Nie. - rzucił obojętnie Oscar, oglądając się w lustrze.
- To może jej poszukamy? - zaproponował Dan.
- Ok. - tym razem odezwała się nasza ,,Królowa". Wyszliśmy z budynku. Napotkaliśmy Carmen, gdy podawała rękę jakimś dwóm nieznanym nam dziewczynom.- Carmen! Co ty do cholery robisz? - rozdarła się.
- Witaj, Bian. Mi tez miło cię widzieć. - przeprowadziły krótką konwersację, przez którą oczywiście musiałam opuścić moją przyjaciółkę. Spojrzałam na nią współczująco. Tylko to na razie mogłam zrobić. Później przyjdę do niej, pocieszę.
- Tinita, woda! - krzyknęła. Pobiegłam do szafki, w której zawsze mam ten bezbarwny napój.
- Hej, Tini. - usłyszałam jego uwodzicielski głos.
- Hej, Oscar. Coś mogę dla ciebie zrobić?
- Właściwie, to tak. Ty, ja, kawiarenka przy Viamente, siódma, dzisiaj. I co ty na to?
- Że... randka? - zapytałam z niedowierzaniem. - myślałam, że jesteś z Biancą.
- Już nie... To co? - odpowiedział.
- Ymmm... Jasne! - krzyknęłam z radością.
- To będę po ciebie o siódmej. - uśmiechnął się i odszedł. Wzięłam butelkę wody niegazowanej i zaniosłam ją Blance.
- Proszę, tu twoja woda. - podałam jej napój.
- Dziękuję, Tini. Możemy iść?
- Jasne. - wszyscy się zgodzili.
*NARRATOR*
Weszli do głównej sali. Było po przesłuchaniach. Dyrektor ogłaszał wyniki. Carmen i Nathan trzymali kciuki za Sophie i Olivię, które były równie zdenerwowane. Bianca i Oscar stali i obojętnie patrzyli na wszystko dookoła. Martina nie odwracała wzroku od blondyna. Wiktor zrozumiał wszystko i zostawił to jak jest. Daniel również myślał o ty, żeby Sophie dostała się do Studio. Niby się nie znali, ale wciąż zajmowała jego myśli.
- (...) Venilla, Ramos, (...) - Pablo wyczytywał nazwiska uczniów, którzy się dostali. Blondynka i brunetka rzuciły się sobie na szyję. Szatynka i szatyn również je przytulili. Wybrali się do Carmen i zrobili mini imprezę. Martina chciała do nich wejść, ale gdy zobaczyła, że ściska się z uśmiechem z blondynką od razu wybiegła stamtąd z płaczem. Lecz nawet jej nie zauważono. Postanowiła iść na tą randkę. Od tamtej pory jest dziewczyną Oscara...
$%$%$%$$%$%$%$%$%$%$%$%$%$%$%$
Hola, chicos!
Mam wspaniały humor.
Oglądałam, jak Maxi był przyklejony do krzesła i śpiewali ,,Friends' Till the End".
Ten jest agent!
Jak widzicie, można dowiedzieć się więcej na temat naszych bohaterów.
Tak mniej więcej będzie wyglądał każdy rozdział.
Z perspektywy każdej osoby będzie od tego samego momentu, czyli zwykle od rana.
Na końcu narrator.
Będą NIE RAZ podwójne złote myśli.
Jedna do gifu, druga do zdjęcia.
Częściej będzie samo do zdjęcia, ale to już nie ważne.
Mam nadzieję, że nie jest aż tak okropne, jak mi się wydaje.
Kocham was, MIŚKI!
Sosik <3
- Witaj, braciszku! - zawołałam w kierunku Rayana.
- Witaj, śpiąca królewno! - odpowiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Ty debilu... - mruknęłam pod nosem. Mieszkam tylko z Rayanem. Jest 5 lat starszy ode mnie. Ale i tak kochamy się jak nikt. Skoczylibyśmy za sobą w ogień.
- Tak? Ja debil? A ja ci chciałem dać chleb z jajecznicą! - woła i pokazuje mi mój ulubiony obkład na chlebek.
- Mój kochany, uroczy, przystojny, mądry debilu! Kocham cię! - zrobiłam maślane oczka.
- Przecież i tak by ci dał. - mówi i nakłada żółtą papkę na świeży chlyp (ja tak mówię na chleb). Siadamy razem przy stole, przed sobą widzę swoje ulubione śniadanie, ale czegoś mi brakuje...
- Czegoś nie ma?
- A! Herbata, kakao, czy kawa?
- A ty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Kawa.
- No to ja też. - pokazałam mu swoje bielutkie ząbki. Podał czarny, gorący napój na stół i wzięliśmy się za jedzenie. Wstałam od stołu z zamiarem zmywania, ale ,,kochany debil" zawołał:
- Tini, zostaw. Ja dzisiaj siedzę cały dzień w domu, a ty idziesz do szkoły. Posprzątam. Leć się szykować.
Popędziłam do pokoju po buty i torebkę. Do małej kopertówki włożyłam malinowy błyszczyk, telefon, klucze, pamiętnik, wsuwki do włosów, chusteczki i tic taci. Wybiegłam z domu niczym poparzona i biegnąc przez park dotarłam do sali, w której czekała na nas Blanca.
- A Carmen jeszcze nie ma? - zapytałam i podeszłam do mojego chłopaka.
- Nie. - rzucił obojętnie Oscar, oglądając się w lustrze.
- To może jej poszukamy? - zaproponował Dan.
- Ok. - tym razem odezwała się nasza ,,Królowa". Wyszliśmy z budynku. Napotkaliśmy Carmen, gdy podawała rękę jakimś dwóm nieznanym nam dziewczynom.- Carmen! Co ty do cholery robisz? - rozdarła się.
- Witaj, Bian. Mi tez miło cię widzieć. - przeprowadziły krótką konwersację, przez którą oczywiście musiałam opuścić moją przyjaciółkę. Spojrzałam na nią współczująco. Tylko to na razie mogłam zrobić. Później przyjdę do niej, pocieszę.
- Tinita, woda! - krzyknęła. Pobiegłam do szafki, w której zawsze mam ten bezbarwny napój.
- Hej, Tini. - usłyszałam jego uwodzicielski głos.
- Hej, Oscar. Coś mogę dla ciebie zrobić?
- Właściwie, to tak. Ty, ja, kawiarenka przy Viamente, siódma, dzisiaj. I co ty na to?
- Że... randka? - zapytałam z niedowierzaniem. - myślałam, że jesteś z Biancą.
- Już nie... To co? - odpowiedział.
- Ymmm... Jasne! - krzyknęłam z radością.
- To będę po ciebie o siódmej. - uśmiechnął się i odszedł. Wzięłam butelkę wody niegazowanej i zaniosłam ją Blance.
- Proszę, tu twoja woda. - podałam jej napój.
- Dziękuję, Tini. Możemy iść?
- Jasne. - wszyscy się zgodzili.
*NARRATOR*
Weszli do głównej sali. Było po przesłuchaniach. Dyrektor ogłaszał wyniki. Carmen i Nathan trzymali kciuki za Sophie i Olivię, które były równie zdenerwowane. Bianca i Oscar stali i obojętnie patrzyli na wszystko dookoła. Martina nie odwracała wzroku od blondyna. Wiktor zrozumiał wszystko i zostawił to jak jest. Daniel również myślał o ty, żeby Sophie dostała się do Studio. Niby się nie znali, ale wciąż zajmowała jego myśli.
- (...) Venilla, Ramos, (...) - Pablo wyczytywał nazwiska uczniów, którzy się dostali. Blondynka i brunetka rzuciły się sobie na szyję. Szatynka i szatyn również je przytulili. Wybrali się do Carmen i zrobili mini imprezę. Martina chciała do nich wejść, ale gdy zobaczyła, że ściska się z uśmiechem z blondynką od razu wybiegła stamtąd z płaczem. Lecz nawet jej nie zauważono. Postanowiła iść na tą randkę. Od tamtej pory jest dziewczyną Oscara...
$%$%$%$$%$%$%$%$%$%$%$%$%$%$%$
Hola, chicos!
Mam wspaniały humor.
Oglądałam, jak Maxi był przyklejony do krzesła i śpiewali ,,Friends' Till the End".
Ten jest agent!
Jak widzicie, można dowiedzieć się więcej na temat naszych bohaterów.
Tak mniej więcej będzie wyglądał każdy rozdział.
Z perspektywy każdej osoby będzie od tego samego momentu, czyli zwykle od rana.
Na końcu narrator.
Będą NIE RAZ podwójne złote myśli.
Jedna do gifu, druga do zdjęcia.
Częściej będzie samo do zdjęcia, ale to już nie ważne.
Mam nadzieję, że nie jest aż tak okropne, jak mi się wydaje.
Kocham was, MIŚKI!
Sosik <3
Kooocham!
OdpowiedzUsuńHaha, Maxi!
Widziałam ten filmik
Uśmiałam się strasznie.
Boże, strasznie podoba mi się
Ta historia. Wciągnęła mnie.
Mam nadzieję, że next szybciutko? <3
No wieeeem!!!
UsuńPostaram się :)
MECHI♥♡♥♡
Jestem <3
OdpowiedzUsuńWrócę jutro ponieważ muszę przeczytać.
A nie mam dzisiaj na to siły.
Przepraszam. Mam nadzieje, że się nie gniewasz.
Jaki ten rozdział długi nie to co moje.
To wracam jutro.
Ciao<3
Jestem <3
UsuńWróciłam ;3
rozdział Boszki<3 (czyt. Boski) xD
Kurde w ogóle wszystko fajnie, ale nie ogarniam tych postaci.
Mylą mi się cały czas. Jprdl ;/
Ale i tak mi się podobało ;3
Czekam na kolejny ;3
Pozdrawiam ciepło Klaudia<3
Ciao *-*
Dżenki (czyt. Dzięki)
UsuńHeH
Mi zasami też się mylą :)
Czekaj, czekaj!
Pozdrawiam cieplej!
MECHI♥♡♥♡
Dobrze, że przynajmniej jesteś.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się nie pogniewam ;3
Nic nie szkodzi. Przynajmniej są lepsze :)
Wracaj do mnie jak najszybciej!
MECHI♥♡♥♡
Megga!!!!! Kiedy następny rozdział????
OdpowiedzUsuńOlcik!
UsuńDziękuję, że wpadłaś!
Mam nadzieję, że zostaniesz u mnie na tochę ;)
Rozdział?
Nwm.
Trzeba go najpierw wymyślić xD
Kosiam!
MECHI♥♡♥♡
Ja tu jeszcze wrócę <3
OdpowiedzUsuńŚliczne <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next i pozdrawiam!
PS. Mogę mieć jedno zastrzeżenie czy nie dało by się zwiększyć pola tekstu do czytania? Trochę nie wygodnie mi się czyta.
Dziękuję!
UsuńNo to czekaj!
Spoko!
Zrobie co w mojej mocy :)
MECHI♥♡♥♡
O bosz!
OdpowiedzUsuń"Czytam" Krzyżaków --,-
Wróce ja skończe !!
:(((
moniczka:-)
Świettnyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Usuńooooohhh.!!
!koffam-to!
jejku co będzie dale co bedzie o_0000
:****
NO to ja lece do zakładek!
moniczka:-)
Dziękiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńA ja cb!
No, co będzie?
Leć leć!
MECHI♥♡♥♡
Wrócę
OdpowiedzUsuńTy mój sosiku xD
OdpowiedzUsuńChciałaś raczej powiedzieć cudowne :3
Też słuchasz ACDC?
Mi się podoba taki układ xD
Martina-Violetta
Oscar-León...Diego...?
Bianca-Ludmiła!
Olivia-Francesca? Camila? Nie wiem...
Sophie-Francesca...chyba tak?
Oj sama się pogubiłam w tym wszystkim xD
Zostaję u Ciebie na dłużej ;*
Starałam się wykazać komentarzem :/
Maxi przyklejony do krzesełka???
Coś widziałam i kojarzę,ale może obejrzę :D
Aaaa! No faktycznie! Głupia ja xD
Przecież ci nowi uczniowie zrobili mu kawał!
#CzekamNaNext'cik
Koffam Cię...
Ana x
Twó sosiczek <3
UsuńDziękuję :3
Tak!!! Kocham ich!
Nie
Nie... Może
Może
Nie... Może
Nie
Biedactwo! Nie gub się!
To dobrze "."
Nom... wykazałaś $.$
Taaaa....
Ja cb bardziej!
MECHI♥♡♥♡
Ej wiesz co...
OdpowiedzUsuńTak szczerze, to ten rozdział nie jest fajny..
..
...
Jest zajebisty !!!! <33
Bardzo mi się podobał.
Studio? Inni uczniowie niż z ,,Violetty" :D
Ciekawy pomysł, ja chce wiedzieć co dalej :*
Kiedy next ? <33
Kocham
Mocno <3333
~RiRi
Ej wiesz co...
UsuńTak szczerze, to ten kom nie jest ok...
...
...
On jest mega satysfakcjonujący!!!!!!!
No to sie cieszam...
Nwm
Spróbuje go napisać do 22 marca ale nic nie obiecuje.
Ja bardziej!
MECHI♥♡♥♡